TAI-PAN #1 by CLAVELL JAMES

TAI-PAN #1 by CLAVELL JAMES

Author:CLAVELL JAMES [JAMES, CLAVELL]
Language: pol
Format: epub
Tags: General Interest
Published: 2011-02-25T23:06:43.329000+00:00


ROZDZIAŁ ÓSMY

Struan siedział w swoim biurze na parterze i pisał list z poleceniami do Robba. Dochodziła druga. Na dworze reszta kupców wraz z urzędnikami, kulisami i służącymi zajęta była przenoszeniem dobytku ze swoich faktorii do lorsz. Hoppo złagodził rozkaz nakazujący odejść wszystkim sługom. Pozwolono im i kulisom zostać do Godziny Małpy – trzeciej po południu – terminu opuszczenia Kolonii. Chorągwiani nadal okupowali plac, zagradzając dostęp do faktorii Amerykanów.Struan skończył list, przybił swoją specjalną pieczęć, zapieczętował go woskiem i odcisnął w nim swój sygnet. Napisał bratu, żeby się nie martwił, bo przywiezie do Hongkongu dobre wieści, a gdyby się spóźnił, to Robb powinien pójść na aukcję ziemi i zakupić wszystkie grunty, które postanowili nabyć dawno temu. Kazał mu też kupić wzgórze, bez względu na koszty. Ile by dał Brock, Robb miał dać dolara więcej.

Rozsiadł się w fotelu, przetarł zmęczone oczy i jeszcze raz zaczął rozważać w myślach swój plan, starając się wyszukać jego słabe punkty. Tak jak wszystkie plany, które uwzględniały reakcje innych ludzi, również w tym tkwił element dżosu. Struan czuł jednak, że wiatrowskaz jego przeznaczenia powrócił na stare miejsce, tam, gdzie nic mu nie grozi, i że wszystko układa się tak, jak pragnął.

Wysoki stojący zegar wydzwonił drugą. Struan wstał od rzeźbionego tekowego biurka i podszedł do służących, którzy pod nadzorem portugalskich urzędników wchodzili i wychodzili przez drzwi faktorii.

–Prawie skończyliśmy, panie Struan – oznajmił mu Manoel de Vargas, starszy, siwowłosy, bardzo dostojny Portugalczyk o ziemistej cerze. Pracował dla Noble House od jedenastu lat i kierował urzędnikami. Przedtem miał własne przedsiębiorstwo w Makau, ale nie był w stanie sprostać konkurencji Brytyjczyków i Amerykanów. Nie żywił do nich urazy. Wola boska, oświadczył bez żalu, zabrał żonę i dzieci i poszli na mszę, gdzie podziękował Matce Boskiej za wszystkie dobrodziejstwa, jakie ich spotkały. Był jak ogromna większość Portugalczyków – wierny, spokojny, zadowolony i stateczny. – Możemy wyjechać w każdej chwili – dodał ze znużeniem.

–Dobrze się pan czuje, panie Vargas?

–Trochę gorączkuję, senhor. Ale jak tylko się osiedlimy, dojdę do siebie – odparł Vargas potrząsając głową. – Niedobrze tak wciąż się przeprowadzać, przeprowadzać i przeprowadzać.

Powiedział coś ostrym tonem po kantońsku do kulisa uginającego się pod ciężarem rejestrów handlowych i wskazał lorszę. To już ostatnie księgi, panie Struan – wyjaśnił.

–Dobrze.

–Smutny, smutny.dzień. Wiele niedobrych plotek. Niektóre głupie.

–Jakie?

Że zatrzymają nas po drodze i zabiją. Że Makau zostanie zlikwidowane, a my wyrzuceni ze Wschodu raz na zawsze. No i zwykle plotki, że za miesiąc wrócimy i będzie my handlować jak nigdy dotąd. Jest nawet plotka o czterdziestu lakach srebra w Kantonie. Struan nie przestał się uśmiechać.

–Tyle srebra nie ma w całej prowincji Kwantung – rzekł.

–Oczywiście. To głupota, ale bawi mnie jej powtarzanie. Podobno to srebro zebrał Ko-hong jako podarunek mający udobruchać cesarza.

–Androny.

–Pewnie, że androny. Nikt by się nie ważył zgromadzić tyle srebra w jednym miejscu. Zwaliliby się na nie wszyscy bandyci w Chinach.

–Proszę wziąć ten list i dostarczyć go do rąk pana Robba. Jak najszybciej – powiedział Struan. – A potem niech pan natychmiast popłynie do Makau. Chcę, żeby zorganizował pan brygady robotników budowlanych. Będą mi potrzebni za dwa tygodnie na Hongkongu.



Download



Copyright Disclaimer:
This site does not store any files on its server. We only index and link to content provided by other sites. Please contact the content providers to delete copyright contents if any and email us, we'll remove relevant links or contents immediately.