Sonderkommando by Shlomo Venezia

Sonderkommando by Shlomo Venezia

Author:Shlomo Venezia [Venezia, Shlomo]
Language: pol
Format: epub
Publisher: WAB
Published: 2014-09-25T08:20:06+00:00


Rozdział V

Bunt Sonderkommanda i zburzenie krematoriów

Idea buntu zrodziła się na długo przed moim przyjazdem do obozu. Zdołała przetrwać mimo kolejnych selekcji dzięki takim kapo, jak Lemke czy Kamiński, którzy znajdowali się tu od dawna i wzięli na siebie organizację rewolty. Kamiński był głównym kapo krematoriów, a zarazem mózgiem buntu i człowiekiem powszechnie szanowanym. On i kilku innych zdołali nawiązać kontakty zewnętrzne i pokierować nieliczną grupą osób zaangażowanych w organizację buntu. Jak już wspominałem, kontakty nawiązywało się albo podczas wydawania zupy, albo w obozie kobiecym, do którego część ludzi z Sonderkommanda od czasu do czasu, wyjątkowo, miała wstęp. Trzeba było przekazywać pieniądze, które przechodziły przez ręce wielu osób, zanim dotarły do partyzantów spoza obozu. Jeden z ludzi utrzymujących te kontakty nazywał się Alter. Był to polski Żyd, bardzo wysoki i nieco sztuczny. Raz się z nim pobiłem z powodu czapki, której nie chciał zwrócić mojemu przyjacielowi. Dopiero później dowiedziałem się, dlaczego tak często odwiedzał obóz kobiecy i kuchnię. W rzeczywistości chodził tam po materiały wybuchowe, które zdobywały dla niego żydowskie więźniarki pracujące w fabryce niedaleko obozu24.

Byłem za młody i jeszcze zbyt krótko przebywałem jeszcze w obozie, żeby wtajemniczono mnie w te przygotowania. Dowiedziałem się o buncie dopiero w ostatniej chwili, jak większość ludzi z Sonderkommanda. Niczego się nie domyślałem. Trzymanie wszystkiego w ścisłej tajemnicy to była konieczność, bo któryś z nas, słabszy psychicznie, mógł donieść Niemcom o buncie, mając nadzieję, że ocali własną skórę. Wtajemniczeni działali bardzo dyskretnie, a kapo ufali tylko ludziom doświadczonym. Zaledwie dwa dni przed wybuchem buntu stało się oczywiste, że coś się szykuje. Ale nikt nie śmiał otwarcie o tym mówić. Coś wisiało w powietrzu.

W przededniu ustalonej daty (wydaje mi się, że to był piątek, ale inni mówią o sobocie) zostaliśmy indywidualnie poinformowani przez naszego kapo. Najważniejsza część buntu miała się rozegrać w krematorium II. Codziennie około osiemnastej wartownicy SS przechodzili obok bramy krematorium II w drodze na stanowiska w zamkniętych wieżach, gdzie spędzali całą noc. Szli spokojnie, bez pośpiechu, z karabinami na ramieniu. Czasem słyszeliśmy, jak dowcipkują. Plan zakładał, że gdy żołnierze znajdą się przy bramie, ludzie z Sonderkommanda otworzą bramy i rzucą się na nich, żeby ich zabić i zdobyć broń. To będzie sygnał do wszczęcia buntu w pozostałych krematoriach.

Wszystko zostało szczegółowo zaplanowane. Ostatecznie postanowiono nie brać pod uwagę opinii partyzantów spoza obozu, ponieważ odmawiali ustalenia daty. Moim zdaniem Sonderkommando wznieciło rewoltę właśnie tego dnia, ponieważ stało się oczywiste, że przybywają ostatnie transporty z Węgier i wkrótce nie będzie już nikogo do zagazowania. Wtedy przyjdzie kolej na nas. Trzeba było rzucić wszystko na jedną szalę. Choć nadzieja była słaba, wszyscy mieliśmy przekonanie, że lepiej działać i zginąć niż umrzeć, nie podjąwszy nawet próby buntu.

Lemke powiedział, żebyśmy się przygotowali, ale nie użył słowa „bunt”. Mówił po prostu: „Przygotuj się, spróbujemy wydostać się z tego miejsca”.

Naszykowałem więc marynarkę i spodnie, które posłużyłyby mi podczas ucieczki. W zasadzie mieliśmy obowiązek wycinać dziury, jedną w koszuli na plecach, drugą w spodniach na boku nogawki, żeby przyszyć w te miejsca kawałki pasiaka z numerem obozowym. Tym razem nie wyciąłem dziur,



Download



Copyright Disclaimer:
This site does not store any files on its server. We only index and link to content provided by other sites. Please contact the content providers to delete copyright contents if any and email us, we'll remove relevant links or contents immediately.