Shogun #2 by CLAVELL JAMES

Shogun #2 by CLAVELL JAMES

Author:CLAVELL JAMES [CLAVELL JAMES]
Language: pol
Format: epub
Tags: General Interest
Published: 2011-02-25T23:06:52.555000+00:00


V.

Mariko przełożyła to. Toranaga chrząknął i krótko odpowiedział.–Pan Toranaga ceni sobie rozsądne rady, Anjin-san, w rodzaju twojej propozycji w sprawie floty, ta jednak jest niedorzeczna. Nawet gdyby wasze interesy się pokrywały, a tak nie jest, w jaki sposób ty z dziewięcioosobową załogą zaatakowałbyś tak wielki statek z blisko tysiącem ludzi na pokładzie?

–Nie zaatakowałbym. Muszę mieć nową załogę, Mariko-san. Osiemdziesięciu, dziewięćdziesięciu wyszkolonych marynarzy i kanonie-rów. Znalazłbym ich w Nagasaki na portugalskich statkach. – Blackthorne udał, że nie widzi tego, iż wstrzymała oddech i przestała się wachlować. – Na pewno jest tam paru Francuzów. A przy szczęściu, paru Anglików, trochę Niemców albo Holendrów – przeważnie renegatów albo siłą zaciągniętych na statek. Musiałbym tylko zostać dowieziony bezpiecznie do Nagasaki, dostać ochronę oraz trochę srebra albo złota. W nieprzyjacielskich flotach zawsze są marynarze, którzy zaciągną się za gotówkę albo obiecany udział w łupach.

–Mój pan mówi, że każdy dowódca, który podczas ataku zaufałby podobnej hałastrze, byłby szalony.

–Zgadzam się – przyznał Blackthorne. – Ale żeby wypłynąć w morze, naprawdę potrzebuję załogi.

–Pyta, czy dałoby się wyuczyć naszych marynarzy i samurajów żeglugi i strzelania z dział.

–Z łatwością. Ale to wymaga czasu. Szkolenie zajęłoby miesiące. O zdobyciu w tym roku Czarnej Karaweli nie mogłoby być mowy.

–Pan Toranaga mówi: „Nie zamierzam atakować portugalskiej Czarnej Karaweli w tym roku ani w następnym. Portugalczycy nie są moimi wrogami i nie prowadzę z nimi wojny”.

–Wiem o tym. Ale ja prowadzę z nimi wojnę. Wybacz. Oczywiście, jedynie wymieniamy myśli, ale jeżeli pan Toranaga wyrazi życzenie, abym mu służył, to do wypłynięcia w morze będę potrzebował trochę łudzi.

Siedzieli w osobistych pokojach Toranagi, które wychodziły na ogród. Warownia prawie wcale nie ucierpiała podczas trzęsienia. Noc była parna, duszna, a ze zwojów kadzidła leniwie unosił się dym, żeby odpędzać komary.

–Mój pan pragnie wiedzieć – ciągnęła Mariko – czy gdybyś miał statek i tych członków załogi, którzy z tobą przybyli, to popłynąłbyś do Nagasaki, żeby zwerbować nowych członków, których ci potrzeba.

–Nie. To zbyt niebezpieczne. Miałbym tak niewielu ludzi do ochrony, że Portugalczycy by mnie złapali. O wiele lepiej byłoby najpierw zwerbować nowych marynarzy i przywieźć ich na własne wody, do Edo, ne? Po skompletowaniu uzbrojenia statku i zdobyciu przeze mnie załogi wrogom nie pozostanie na tych morzach nic, żadna jednostka mogąca dorównać mojej.

–Wątpi, żebyś z tymi dziewięćdziesięcioma ludźmi zdobył Czarną Karawelę.

–Erasmus prześcignie ją i zatopi. Naturalnie, wiem, że to wszystko są tylko przypuszczenia, ale gdyby wolno mi było zaatakować wrogów, to po skompletowaniu załogi popłynąłbym natychmiast do Nagasaki. Gdyby Czarna Karawela stała wtedy w porcie, to wciągnąłbym wojenną banderę i zaczekał na morzu, by zastawić jej drogę. Poczekałbym, aż zakończy handel, a potem, przy wietrze sprzyjającym powrotnemu rejsowi, udałbym, że muszę odnowić zapasy, i wypuściłbym ją z zatoki. Schwytałbym ją kilka mil dalej, ponieważ jesteśmy od niej szybsi, po czym działami dopełniłbym dzieła. Zaraz po zwinięciu przez nią bandery posłałbym na jej pokład załogę pryzową i sprowadził do Edo. Na pokładzie wiozłaby z górą trzysta, czterysta ton złota.

–Ale dlaczego, gdybyś zwyciężył, pokonany kapitan karaweli nie uciekłby z niej przed waszym wejściem na pokład?

–Zazwyczaj… – Blackthorne chciał powiedzieć: „…jeżeli kapitan statku jest fanatykiem, to załoga podnosi bunt, ale jeszcze nie spotkałem takiego wariata.



Download



Copyright Disclaimer:
This site does not store any files on its server. We only index and link to content provided by other sites. Please contact the content providers to delete copyright contents if any and email us, we'll remove relevant links or contents immediately.