Fundacja by ASIMOV ISAAC

Author:ASIMOV ISAAC [ISAAC, ASIMOV]
Language: pol
Format: epub
Publisher: Nieznany
Published: 2010-12-04T15:27:40.150000+00:00

Wienis zatrzymal sie na schodach. Nikt go nie spostrzegl, gdyz spojrzenia wszystkich skierowane byly na tron. Zacisnal piesci i pozostal na miejscu. Nie uda sie Hardinowi sprowokowac go do popelnienia glupstwa!

Wtem tron poruszyl sie. Wzniosl sie bezsze146 lestnie w gore i powoli splynal z podwyzszenia, a potem, unoszac sie szesc cali nad posadzka, poszybowal w strone ogromnego, otwartego okna.

Gleboki dzwiek dzwonu obwiescil polnoc, tron zatrzymal sie przed oknem... i aureola zgasla.

Tron zastygl w bezruchu i przez ulamek sekundy wisial w powietrzu - twarz krola wyrazala ogromne zaskoczenie, bez aureoli byl zwyklym smiertelnikiem - a potem zachwial sie i z wysokosci szesciu cali runal z wielkim hukiem na posadzke. W tej samej chwili zgasly wszystkie swiatla.

Poprzez okrzyki przerazenia, piski i ogolna wrzawe przedarl sie ryk Wienisa:

-Ognie! Dawac ognie!

Rozdajac razy na prawo i na lewo, regent przecisnal sie przez tlum i utorowal sobie droge do wyjscia. Z tylu nadbiegly i pograzyly sie w ciemnosci straze palacowe.

Zdolano wreszcie jakos przyniesc do sali balowej sztuczne ognie, ognie, ktore mialy uswietnic uroczystosc, towarzyszac gigantycznej procesji, ktora po koronacji miala przejsc ulicami miasta.

W sali balowej zaroilo sie od straznikow z pochodniami. Niebieskie, zielone i czerwone blyski wydobywaly z ciemnosci przerazone twarze.

-Nic sie nie stalo! - krzyczal Wienis. - Prosze nie ruszac sie z miejsc. Za chwile bedzie swiatlo.

Obrocil sie do oficera strazy, ktory stanal przy nim sztywno wyprezony, w postawie na bacznosc.

-O co chodzi, kapitanie?

-Wasza wysokosc - wyrzucil jednym tchem kapitan - palac otoczony jest przez lud.

-Czego chca - warknal Wienis.

-Prowadzi ich kaplan. Ustalono, ze to Wysoki Kaplan Poly Verisot'. Domaga sie on natychmiastowego uwolnienia burmistrza Salvo-ra Hardina i przerwania wo.my L FuntlacJa.

Oficer mowil beznamietnym tonem zolnierza, ale jego oczy biegaly niespokojnie.

-Jesli ktos z tej holoty sprobuje przekroczyc bramy palacu, natychmiast go rozwalic! - wrzasnal Wienis. - Niech wyja. Policzymy sie jutro.

Tymczasem rozmieszczono pochodnie i w sali balowej ponownie zrobilo sie jasno. Wienis podbiegl do tronu, chwycil za ramiona Leopolda, ktory siedzial jak porazony, z pobladla twarza, i postawil go na nogi.

-Chodz ze mna - rzekl. Rzucil tylko jedno spojrzenie za okno. Z dolu dobiegaly ochryple okrzyki tlumu. Miasto bylo czarne jak smola. Jedynie po prawej stronie, w miejscu, gdzie stala Swiatynia Argolidzka, widac bylo swiatlo. Zaklal gniewnie i odciagnal krola od okna.

W chwile potem, na czele pieciu straznikow, Wienis wpadl do swoich komnat. Za nimi podazal Leopold, ktoremu strach odjal mowe.

-Hardin - rzekl ochryplym glosem Wienis - porywasz sie na cos, co przerasta twoje sily.

Burmistrz zignorowal go. Siedzial spokojnie w perlowym swietle podrecznej zarowki Atomo, z ironicznym usmiechem na ustach.

-Dobry wieczor, wasza wysokosc - rzekl do Leopolda. - Prosze przyjac gratulacje z okazji koronacji.

-Hardin - krzyknal Wienis - kaz natychmiast kaplanom wracac do swoich zajec! Hardin spojrzal na niego chlodno.

-Sam kaz im to zrobic, Wienis, a przekonasz sie, kto tu sie porywa na cos, co przerasta jego sily. W tej chwili stoja wszystkie maszyny na Anakreonie. Nigdzie, oprocz swiatyn, nie ma swiatla. Nigdzie, oprocz swiatyn, nie ma kropli

148

biezacej wody. Na drugiej, spowitej sniegiem polkuli, nie ma nigdzie, oprocz swiatyn, ani jednej kalorii ciepla. Szpitale nie przyjmuja chorych.

Download

Copyright Disclaimer:
This site does not store any files on its server. We only index and link to content provided by other sites. Please contact the content providers to delete copyright contents if any and email us, we'll remove relevant links or contents immediately.